31 maja przeżywaliśmy Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, zwaną popularnie „Bożym Ciałem”. Nasza wspólnota seminaryjna uczestniczyła w głównej procesji diecezjalnej w katedrze. Mszy świętej przewodniczył biskup Romuald Kamiński, natomiast procesji biskup Marek Solarczyk.
W książce Rok Boży ksiądz Franciszek Marlewski tak opisuje uroczystości „Bożego Ciała”:
„Naród polski, który odznaczał się zawsze wielką pobożnością, miał szczególniejsze nabożeństwo do procesji Bożego Ciała. Mianowicie w dzielnicach, gdzie w czasie niewoli pruskiej czy rosyjskiej wszelkie publiczne objawy uczuć narodowych były surowo prześladowane, obchodzono procesję Bożego Ciała z tym większym pietyzmem, jako jedyną sposobność zamanifestowania na zewnątrz nie tylko głębokiej wiary, ale i silnej łączności i spójni narodowej. Dlatego to władze rosyjskie odnosiły się wrogo do obchodu procesji Bożego Ciała poza obrębem terenu kościelnego; w Wilnie na Kresach była ona do roku 1905 zupełnie wzbroniona. Władze pruskie tolerowały procesje publiczne, odbywające się w dawnych parafiach, w których były od szeregu lat w zwyczaju (…).
Procesja Bożego Ciała odbywa się w większych miastach z nadzwyczajną okazałością. Mieszkańcy ulic, którymi ma przechodzić pochód, dokładają wszelkich starań, by jak najpiękniej przyozdobić okna i balkony. (…) W oknach stawiają wśród kwiatów i zieleni piękne obrazy lub figury świętych, a gdy procesja przechodzi, iluminują okna rzęsisto świeczkami. (…)
Trudno opisać wrażenie, jakie sprawia widok postępującego pochodu procesji z lasem różnobarwnych chorągwi na czele, chylących się kornie przed Majestatem Słowa Wcielonego. Wszystkie cechy, bractwa, towarzystwa niosą swe godła – kobiety w tradycyjnych strojach dźwigają na ramionach ciężkie feretrony, dziewczyny w pięknych ubiorach narodowych niosą lżejsze, jasne chorągwie. (…) Roją się tysiące dzieci, bielą się setki dziewczynek z liliami w ręku, zaścielające w rytmicznym pokłonie drogę kwiatami zbliżającemu się Panu. (…)
Za baldachimem postępują niezliczone tłumy wiernych, śpiewając przepiękne nasze pieśni. Procesja obchodzi kolejno ołtarze, przy których ksiądz czyta jedną z czterech ewangelii, po czym celebrans unosi w górę monstrancję, udzielając błogosławieństwa. Tysiące głów chyli się w pokorze, uroczyste milczenie zalega na chwilę, po czym z tysiąca piersi płynie ku niebu modlitewna pieśń Rzućmy się wszyscy społem”.
Powyższy cytat pochodzi z książki Rok Boży, która została napisana przez księdza Franciszka Marlewskiego dziewięćdziesiąt lat temu. Po przeczytaniu tych słów przychodzi zaduma, co nam z tego zostało? Czy nadal potrafimy tak rzewnie przyznawać się do naszej wiary? Czy widząc procesję eucharystyczną albo kapłana niosącego Najświętszy Sakrament do chorego nie wstydzimy się przyklęknąć? Czy w naszej parafii kurzą się chorągwie, bo nie ma kto ich ponieść? Może to wezwanie właśnie do mnie?
Zróbcie Mu miejsce – Pan idzie z Nieba
Pod przymiotami ukryty chleba.
Zagrody nasze widzieć przychodzi,
i jak się dzieciom Jego powodzi.